
Zabieg krioterapii włosów to coś, co coraz częściej polecam moim klientkom, zwłaszcza tym, które mają już za sobą farbowania, rozjaśniania, stylizacje na gorąco i czują, że ich włosy mają dość. Bo wiecie, włos może wyglądać dobrze po prostownicy, ale jeśli jest suchy, łamliwy i matowy, to ani on szczęśliwy, ani właścicielka.
Od kiedy zaczęłam stosować krioterapię w salonie, widzę realną różnicę i to nie tylko w samych włosach, ale i w zadowoleniu klientek. Ale zacznijmy od początku.
Co to właściwie jest krioterapia włosów?
To zabieg, który wykorzystuje zimno – naprawdę zimno. Mówimy tu o temperaturze około -16°C, ale spokojnie – klientka niczego nie odczuwa jako nieprzyjemnego. Cały zabieg jest bardzo komfortowy.
Na oczyszczone włosy nakładam specjalne serum z odżywczymi składnikami – w zależności od potrzeb: kwas hialuronowy, proteiny, keratynę. A potem działamy urządzeniem przypominającym prostownicę, ale taką „na zimno”. Dzięki temu składniki aktywne dosłownie wmrażają się w strukturę włosa. Efekt? Domknięte łuski, wygładzenie, nawilżenie – i zero ryzyka zniszczeń, bo nie ma wysokiej temperatury.
Efekty po krioterapii? Widać od razu
Nie będę owijać w bawełnę – większość klientek mówi: „Wow!”. Już po pierwszym zabiegu włosy są:
-
bardziej miękkie i błyszczące,
-
mniej się puszą,
-
lepiej się układają,
-
nie łamią się przy czesaniu,
-
a końcówki wyglądają jak po solidnym podcięciu (choć nic nie było ścinane!).
Efekt utrzymuje się około 4–6 tygodni, ale oczywiście zależy to od pielęgnacji domowej.

Dla kogo polecam krioterapię?
Z mojego doświadczenia – to strzał w dziesiątkę dla osób, które:
-
mają włosy po rozjaśnianiu i są zmatowione, szorstkie,
-
regularnie prostują, suszą, kręcą,
-
zauważają, że ich włosy tracą sprężystość i połysk,
-
chcą coś „naprawić” bez drastycznych cięć.
Co ważne – zabieg nadaje się do każdego typu włosów. I tych prostych, i falowanych, i kręconych – struktura się nie zmienia, tylko poprawia się jakość.
Jak wygląda cały proces w salonie?
-
Dokładne mycie – oczyszczam włosy z resztek stylizacji i sebum.
-
Nałożenie maski/serum – dobieram je indywidualnie.
-
Krioterapia – przeciągam sekcję po sekcji urządzeniem chłodzącym.
-
Spłukanie i stylizacja – wedle życzenia klientki.
Całość trwa około 1,5 godziny, a klientka przez większość czasu po prostu się relaksuje.
Czy są przeciwwskazania?
Generalnie nie – zabieg jest bardzo bezpieczny. Jedyny wyjątek to może skóra głowy bardzo wrażliwa lub z uszkodzeniami, wtedy zawsze warto wcześniej skonsultować się z fryzjerem.
Moje podsumowanie jako fryzjera
Jeśli pytasz mnie o jeden zabieg, który naprawdę robi różnicę bez ryzyka to właśnie krioterapia. Włosy po niej odzyskują życie, klientki wychodzą z uśmiechem i często wracają na kolejne sesje. Bo włosy mają się dobrze – i to widać, i czuć.
Karolina Biena, ekspertka od pielęgnacji włosów i instruktorka zabiegów regeneracyjnych